Bajkowy pawilon z 1896 roku połączył warszawską szkołę kolejową z tomaszowskim skansenem
Niezwykła więź połączyła Technikum Nr 7 im. Inżyniera Stanisława Wysockiego w Warszawie ze Skansenem Rzeki Pilicy w Tomaszowie. Sprawił to zabytkowy budynek dawnej poczekalni, przeniesiony przed dwunastu laty do tomaszowskiego skansenu z przystanku kolejowego „Wolbórka” koło Będkowa. Podczas tych przenosin okazało się, że drewniany obiekt o koronkowym, wręcz bajkowym wystroju ma o wiele starszą metrykę niż wcześniej sądzono, a w skansenie zaczął już… czwarte życie!
Udało się ustalić, że ten budynek bynajmniej nie powstał na przystanku „Wolbórka”. Został bowiem zbudowany przez Szkołę Techniczną Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej w Warszawie jako pawilon ekspozycyjny na wielką Wszechrosyjską Wystawę Przemysłowo-Artystyczną, odbywającą się w 1896 roku w Niżnym Nowogrodzie (miasto na wschód od Moskwy). Przeszklony budynek, zaprojektowany w tzw. stylu uzdrowiskowym i skonstruowany metodą modułową, umożliwiającą transport kolejowy, pełnił tam rolę obiektu wystawowego wspomnianej kolei. Prawdopodobnie wszedł do niego wizytujący tę wystawę car Mikołaj II.
Z Niżnego Nowogrodu – pod Będków
Dzięki dotarciu do niepublikowanych wcześniej rękopiśmiennych zapisów, poczynionych w 1900 roku przez będkowskiego proboszcza – ks. Alfonsa Trepkowskiego w kronice tutejszej parafii, okazało się, że po zakończeniu wspomnianej wystawy w 1897 roku pawilon został zdemontowany i przewieziony koleją na trasę ówczesnej „wiedenki”. Decyzją ówczesnego członka Rady Zarządzającej tejże kolei – Karola Sulikowskiego ustawiono go właśnie na przystanku „Wolbórka”. Jak zanotował ksiądz Trepkowski, wystawowy pawilon został tutaj zaadaptowany na „schronienie dla pasażerów wyczekujących na pociąg”.
W 1925 roku zmieniono nazwę tego przystanku na „Czarnocin”. W okresie II wojny światowej z rozkazu niemieckich władz okupacyjnych drewnianą poczekalnię ponownie rozmontowano i przeniesiono na drugą stronę torów. Tutaj połączono ją ze wzniesionym w latach 30. murowanym budynkiem nastawni. Jak się rzekło, kolejną, czwartą już „przeprowadzkę” stara i opuszczona przez PKP poczekalnia przeżyła w listopadzie 2006 roku. Budynek, wpisany cztery lata wcześniej do rejestru zabytków, został uratowany przed nieuchronnym zniszczeniem dzięki przeniesieniu do Skansenu Rzeki Pilicy.
W odbudowanej pieczołowicie dawnej poczekalni kolejowej ulokowano biuro skansenu oraz ekspozycję obrazującą historię tego zabytku. Nie skończyły się jednak prace nad przywróceniem mu dawnego wyglądu. Dzięki odnalezieniu unikatowych fotografii z początku XX wieku oraz dokumentów z archiwów kolejowych skansenowi udało się stopniowo zrekonstruować w sposób niemalże drobiazgowy brakujące elementy dawnego wystroju poczekalni, a także jej pierwotne otoczenie.
Zamki do stenów w szkolnym warsztacie
W odtwarzanej metryce bajkowej poczekalni nie mogło zabraknąć historii szkoły, w której ją zbudowano. Okazało się, że ma ona wyjątkowo długą i chlubną tradycję. Jest bowiem najstarszą średnią szkołą techniczną w Polsce! Od początku swego istnienia była związana z kolejnictwem. Wykształciła kilka pokoleń znakomicie przygotowanych kadr kolejowych, a wielu absolwentów zajęło odpowiedzialne stanowiska zarówno na kolei, jak i wyższych uczelniach.
Jej początki sięgają 1872 roku, kiedy powstał pomysł utworzenia w Warszawie szkoły zawodowej dla młodych robotników. Jednak właściwa historia szkoły zaczęła się od Warsztatu Instruktorskiego, utworzonego rok później przez Zarząd Drogi Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej. Początkowo kształcił on 90 praktykantów w wieku 18-25 lat na maszynistów, „werkmajstrów”, mechaników i majstrów warsztatowych. Oprócz zajęć praktycznych nauczano podstawowych zasad fizyki, mechaniki, matematyki, budowy maszyn, techniki kolejowej, geografii i rysunków.
Kolejny etap dziejów warszawskiej „kolejówki” otworzyło powołanie w sierpniu 1875 roku przez rosyjskie ministerstwo komunikacji Szkoły Technicznej Warszawsko-Wiedeńskiej Kolei Żelaznej. Pierwszeństwo w przyjęciu do niej miały dzieci kolejarzy. Uczniowie uzyskiwali prawa pracowników kolei, a także mieli zapewnione bezpłatne podręczniki oraz opiekę lekarską. Absolwenci mogli po dwuletniej praktyce uzyskać patent maszynisty, mechanika lub telegrafisty kolejowego.
W szkole, usytuowanej przy ulicy Chmielnej, uczono religii, języków: polskiego i rosyjskiego, a także arytmetyki oraz rysunków. Poza teorią prowadzono zajęcia warsztatowe z zakresu ślusarstwa, kowalstwa, stolarstwa, tokarstwa i kotlarstwa. Z pewnością te umiejętności zadecydowały o powierzeniu warszawskiej szkole budowy reprezentacyjnego pawilonu na wystawę w Niżnym Nowogrodzie. Początkowo nauka w niej miała raczej rzemieślniczy charakter. Z czasem jednak osiągnęła poziom średniej szkoły technicznej z prawdziwego zdarzenia. W końcu XIX wieku był on najwyższy wśród wszystkich szkół tego typu w całej Rosji.
Niestety, w czerwcu 1908 roku decyzją władz rosyjskich warszawska szkoła techniczna uległa rozwiązaniu. Jednak kolejową tradycję kontynuowała istniejąca w Warszawie w latach 1908-1914 prywatna Szkoła Ogólnokształcąca. W jej programie były niektóre elementy nauki zawodu kolejarza. Kładziono duży nacisk na przedmioty matematyczno-fizyczne, prowadzono też zajęcia praktyczne i zawodowe w warsztatach.
W wyniku wybuchu I wojny światowej szkoła ta przeniosła się do… Moskwy, gdzie funkcjonowała do 1917 roku. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości powróciła do Warszawy, by nadal kształcić kadry dla kolejnictwa. W latach II wojny światowej prowadziła tajne nauczanie, a w jej warsztatach wytwarzano zamki do pistoletów maszynowych sten.
Po wojnie kilkakrotnie zmieniano lokalizację szkoły. W 1953 roku przeniesiono ją do nowo zbudowanego budynku szkolnego przy ulicy Szczęśliwickiej. Zmieniała także swoją nazwę oraz program nauczania i specjalności kształcenia. Od szesnastu lat nosi oficjalną nazwę Technikum Nr 7, ale tradycyjnie nazywana jest „technikum kolejowym” lub po prostu „kolejówką”. Kolejowy rodowód szkoły symbolizuje jej patron Stanisław Wysocki – wybitny projektant i naczelny inżynier budowy Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej.
Dzieło warszawskiej „kolejówki” po 122 latach
Dzisiejsi uczniowie i nauczyciele tej szkoły mogli na własne oczy zobaczyć dzieło swoich poprzedników podczas niedawnej wizyty w tomaszowskim skansenie. Wiązała się ona z obchodzonym w tym roku jubileuszem 145-lecia utworzenia Szkoły Technicznej Warszawsko-Wiedeńskiej Kolei Żelaznej. Na pomysł tak niecodziennej podróży do przeszłości wpadł Andrzej Dąbek – nauczyciel warszawskiej „kolejówki”.
O związkach swojej szkoły z przeniesioną do Tomaszowa kolejową poczekalnią, dowiedział się odwiedzając przed kilku laty pilicki skansen. Była to dla niego, jak sam podkreśla, wielka i miła niespodzianka. O swoim odkryciu opowiedział dyrektorowi technikum – Zbigniewowi Chałasowi oraz Marii Pilich, bibliotekarce opiekującej się również szkolnym muzeum.
Wspólnie uznali, że szkolna wycieczka do Tomaszowa będzie ważnym akcentem tegorocznego jubileuszu ich szkoły. Oprócz wspomnianych opiekunów uczestniczyło w niej prawie 30 uczennic i uczniów klas o profilu kolejowym i logistycznym. Mimo niezbyt sprzyjającej aury niezwykłe spotkanie z namacalną niejako historią własnej szkoły zrobiło na nich duże wrażenie. Z widocznym zaciekawieniem słuchali opowieści niżej podpisanego o żmudnym dociekaniu osobliwych losów „wędrującej poczekalni”, zbudowanej 122 lata temu właśnie w ich szkole.
Nawiązany przez nas przyjacielski kontakt zaowocował także wymianą materiałów źródłowych oraz archiwalnych fotografii. Wzbogacą one zbiory szkolnego muzeum, jak też posłużą do wydania publikacji, upamiętniającej jubileusz warszawskiej „kolejówki”. Dodajmy, że główne uroczystości z tej okazji odbędą się 20 kwietnia w gmachu szkoły przy ulicy Szczęśliwickiej.
Andrzej Kobalczyk