Głośnym akcentem, bo ceremonialnym biciem w zabytkowy dzwon z nieistniejącego już okrętu desantowego „Pilica” rozpoczęła się tegoroczna Noc Muzeów w Skansenie Rzeki Pilicy. Zgodnie z tradycją przybywającym tłumnie gościom zaprezentowano to, co przybyło w skansenie w ciągu minionego roku. W rolę przewodnika wcielił się… nadzorca budynków stacyjnych dawnej Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej, ubrany w historyczny mundur kolejarski z końca XIX wieku. Przywołanie tej postaci pozwoliło przenieść się wyobraźnią do narodzin i lat świetności niewątpliwie najcenniejszego i najpiękniejszego budynku w skansenie – zabytkowej poczekalni przeniesionej tutaj z przystanku kolejowego Wolbórka.
Do unikatowej w Polsce, wielce urokliwej i misternie zdobionej budowli już przylgnęła nazwa „stacyjka z bajki”. Nawet ci, którzy gościli w pilickim skansenie podczas zeszłorocznej Nocy Muzeów, byli w sobotni wieczór oczarowani nią na nowo. Sprawiło to dokonane ostatnio pieczołowite odtworzenie historycznego zwieńczenia budynku, będącego pierwotnie pawilonem wystawowym „wiedenki” na wszechrosyjską wystawę w Niżnym Nowogrodzie w 1896 roku. Dzięki temu skansenowa „perełka” zajaśniała nowym, wręcz bajkowym blaskiem.
Burzliwe dzieje tego, jakże niezwykłego świadka historii można było poznać oglądając również wystawę plenerową, pełną unikatowych fotografii i dokumentów archiwalnych. Dawały one odpowiedź na pytanie, w jaki sposób dawny pawilon ekspozycyjny Kolei Warszawsko – Wiedeńskiej znalazł się na przystanku kolejowym „Wolbórka”, a następnie w tomaszowskim skansenie i dlaczego nazywany jest czasem także „stacyjką Reymonta”.
Na tym jednak nie kończyła się w tę jedyną w roku noc fascynująca podróż do historii w skansenowym wydaniu. Obok sąsiadującego z bajkową stacyjką, blisko stuletniego budynku dawnej świetlicy z kolonii Wąwał 5-osobowa ekipa tomaszowskiego „Strzelca” prezentowała dioramę historyczną pt. „Gdy Pilica była granicą – 1915”. Uzbrojony posterunek ze stanowiskiem ckm „Maxim” budził duże zainteresowanie, a momentami i niepokój, gdy żołnierze ubrani w mundury trzech armii walczących tutaj sto lat temu, gromkim głosem wzywali do okazania przepustek. Pilica była bowiem w latach 1915-18 granicą stref okupacyjnych: austriackiej i niemieckiej. Żołnierz siedzący przy stole wydawał gościom specjalne pamiątkowe przepustki oparte na oryginalnym wzorze z I wojny światowej.
Historyczna diorama stanowiła symboliczny prolog do czynnej w świetlicy wystawy czasowej pt. „Miejsca, których nie ma”, autorstwa niemieckiego fotografika Erica Pawlitzky’ego. Upamiętnia ona 100. rocznicę zakończenia walk nad Pilicą w 1915 roku. Wystawa 30 fotogramów, ukazujących współczesny wygląd największych bitew „wielkiej wojny” na ziemiach polskich, połączona została z prezentacją kilkudziesięciu okazów tzw. sztuki okopowej, której rozkwit przypadł właśnie na lata I wojny światowej. Pochodzą one ze zbiorów Skansenu Rzeki Pilicy, posiadającego największą taką kolekcję w kraju.
Okazy te wzbudziły wśród gości Nocy Muzeów ogromne zainteresowanie, gdyż niewielu z nich miało do tej pory okazję zetknąć się z tak niezwykłym aspektem żołnierskiego życia. Podziw budziły nie tylko imponujące wazony wykonane z dużych łusek artyleryjskich, czy okazały krucyfiks z nabojów, ale też niewielkie i proste okazy żołnierskiego rzemiosła będące wyrazem duchowych przeżyć ich twórców.
Nie lada gratkę mieli w skansenie miłośnicy motoryzacji, którym Stowarzyszenie Posiadaczy Pojazdów Zabytkowych „Weteran” z Tomaszowa zaprezentowało, jak co roku, swoje dwu-, trzy- i czterokołowe cacka. Wśród 20 wystawionych motocykli były takie unikaty, jak: Excelsior 200 z 1929 roku, Harley VL 1200 z 1932 roku, Triumph RL 200 z 1934 roku, czy WFM „sokół” z 1949 roku. Nie mniejszym zainteresowaniem cieszył się wystawiony również na tym pokazie samochód osobowy marki Zaporożec, produkcji ZSRR z 1976 roku. Pieczołowicie odnowione i starannie utrzymane maszyny były wdzięcznym tłem do pamiątkowych fotek robionych masowo przez sobotnich gości skansenu.
Prawdziwy najazd przeżywał w sobotę specjalnie uzbrojony na tę okazję schron typu „Tobruk” z okresu II w.św., przeniesiony przed paru laty do skansenu ze wsi Włodzimierzów pod Sulejowem. Chętnych do zrobienia sobie zdjęcia w hełmie i z karabinem MG-34 było tak wielu, że porządku w kolejce musiały pilnować niezwykle sympatyczne członkinie tomaszowskiego „Strzelca”.
Z nastaniem zmroku obiekty skansenu nabrały niecodziennego uroku dzięki pięknej iluminacji. Zachwyt wzbudzał przede wszystkim budynek dawnej poczekalni kolejowej. Dzięki oryginalnemu oświetleniu nabrał on jeszcze bardziej bajkowego wyglądu. Przed rozjaśnionym w mrokach koronkowym budyneczkiem do północy kręciły się tłumy turystów. Zakochane pary szczególnie chętnie robiły sobie pamiątkowe zdjęcia w tak romantycznej scenerii. Tłok panował także w pięknie oświetlonym, zabytkowym młynie, kryjącym w sobie skarby związane zarówno z młynarstwem, jak i drugą wojną światową. Według szacunkowych obliczeń w sobotę od godziny 17,00 do północy przez skansen przewinęło się prawie tysiąc osób!
Równie dużą frekwencją podczas tegorocznej Nocy Muzeów cieszyła się administrowana przez tomaszowski skansen Podziemna Trasa Turystyczna Groty Nagórzyckie. Jak co roku, oprócz zwiedzania dawnej kopalni piasku kwarcowego na gości czekały dodatkowe atrakcje. Tym razem inspiracją do nich były legendy związane z rzeką Pilicą i regionem nadpilickim. Wypełniły one wystawę prac piotrkowskiej plastyczki – Małgorzaty Skiba-Skibińskiej, której wernisaż uświetnił sobotnią Noc Muzeów.
Na wystawie, zatytułowanej: „Nadpilickie legendy” autorka zobrazowała w nader oryginalnej technice collage aż 22 legendy, opowiadające o samej rzece, jak i leżących nad nią miejscowościach. Są wśród nich dobrze znane tomaszowianom legendy o herbie miasta, o Niebieskich Źródłach, bądź też o nazwie Spały. Oprócz nich M. Skiba-Skibińska pokazała specjalnie wykonane na tę wystawę nowe prace z legendami górnego i dolnego biegu Pilicy, mówiące m.in. o pochodzeniu nazwy rzeki Pilicy i o białobrzeskiej syrence.
Rzecz jasna na uroczystym otwarciu wystawy nie mogło zabraknąć postaci uwiecznionych w tych i innych legendach. Oprócz autorki ubranej w strój mieszczki pojawił się zbój Madej w asyście czarownicy i księżniczki. Ta ostatnia opowiedziała zebranym legendę o ślicznej Pilicy i Włoście. Pełne magii dzieje Grot Nagórzyckich ukazał wyświetlony następnie film pt. „Historia piaskiem pisana”, zrealizowany ostatnio staraniem pilickiego skansenu.
Po tym wstępie przyszedł czas na budzącą dreszczyk emocji wizytę w mrocznych pieczarach dawnej kopalni nagórzyckiej i na spotkanie z jej legendarnymi lokatorami. Po zapadnięciu zmroku zbocza grot, dzięki specjalnie na tę okazję włączonej iluminacji, nabrały wyjątkowego, nie oglądanego na co dzień wyglądu. I tak rozpoczęła się tutaj niezwykła, iście bajkowa noc…