Sekrety Skansenu!

W ostatnim czasie pojawiła się na półkach księgarń książka pt. „Sekrety województwa łódzkiego”. Znalazło się w niej 100 opowieści z 24 łódzkich powiatów. Nie mogło tam również zabraknąć rozdziałów związanych z Tomaszowem Maz. oraz Skansenem Rzeki Pilicy.

Autor tych opowieści – Andrzej Kobalczyk, w bardzo interesujący sposób opisuje m.in. historię znajdującego się obecnie w Skansenie młyna wodnego oraz przydrożnego krzyża z lufy armatniej.

Warto przypomnieć, że młyn znajdujący się od prawie 20 lat w Skansenie pierwotnie stał nad rzeką Luciążą (lewym dopływem Pilicy) w Kuźnicy Żerechowskiej. W miejscu gdzie stał, według Mapy Kwatermistrzostwa Wojska Polskiego z 1830 roku, zlokalizowany był „młyn Legun”. Nie wiadomo jednak kto był właścicielem młyna w XIX w. Natomiast w okresie międzywojennym i podczas II wojny światowej młyn należał do niemieckiej rodziny Obermanów.

Młyn wielokrotnie poddawany był modernizacjom. I tak w 1942 roku drewniane koło młyńskie zastąpiono turbiną poziomą Francisa a zamiast kamieni młyńskich pojawiły się nowoczesne mlewniki walcowe. Dobudowano również murowane pomieszczenie na silnik spalinowy. Natomiast w ostatnim okresie swojego działania młyn napędzany był już silnikiem elektrycznym.

Po wojnie młyn został upaństwowiony i stał się własnością Gminnej Spółdzielni „Samopomoc Chłopska” w Łękach Szlacheckich. W 1994 roku zakończył produkcję a w planach dotyczących budowy zbiornika retencyjnego „Cieszanowice” nie było dla niego miejsca. Działania zmierzające do ocalenia młyna podjął Zespół Nadpilicznych Parków Krajobrazowych a ostatecznie młyn został przeniesiony do powstającego wówczas Skansenu Rzeki Pilicy w Tomaszowie Maz. Obecnie znajduje się w nim wiele wystaw, w tym ekspozycja poświęcona młynarstwu w dorzeczu Pilicy z ruchomymi modelami młynów na czele.

Bardzo ciekawym obiektem jest również znajdujący się od kilku lat w Skansenie krzyż z lufy od armaty i łusek od nabojów artyleryjskich. Po walkach nad „Linią Pilicy” w styczniu 1945 roku pozostało wiele zniszczonego i porzuconego sprzętu wojskowego. Szczególnie dużym zainteresowaniem cieszyły się żelazne, ogumione koła od niemieckich aut i armat , często zakładane do chłopskich furmanek. Wykorzystywano również silniki pojazdów wojskowych do młockarni, komory zamkowe jako kowadła czy fragmenty opancerzenia jako psie budy i poidła dla krów. Jednak niektóre elementy wojennego wyposażenia wykorzystano również do bardziej podniosłych celów.

Zaraz po zakończeniu działań wojennych w 1945 r. w nadpilickiej wsi Kurnędz koło Sulejowa postawiony został krzyż z lufy od radzieckiej armaty i łusek od niemieckich nabojów artyleryjskich. Jednak po 65 latach w 2010 roku mieszkańcy wsi postanowili zastąpić nadwerężony upływem czasu krzyż z lufy nową kapliczką. W ten sposób ten historyczny, sakralny obiekt trafił do Skansenu. Został tutaj pieczołowicie odrestaurowany, ciesząc obecnie wzrok, zarówno jako symbol wiary oraz naszej trudnej historii.