„Historie odnalezione Andrzeja Kobalczyka”

„Historie odnalezione” Andrzeja Kobalczyka ukazują się w stałym cyklu w piątkowych wydaniach „Tygodnika 7 Dni” – dodatku do „Dziennika Łódzkiego” (mutacja Tomaszów Mazowiecki, Opoczno).

Jak caryca Maria przez Pilicę przejeżdżała…

Na zdjęciu: Stary most na Pilicy koło Bociana. Archiwum Andrzeja KobalczykaŁowieckie tereny dla rosyjskich carów: Aleksandra III i Mikołaja II, przyjeżdżających niegdyś do Spały, rozciągały się na obydwóch brzegach Pilicy. Przez rzekę przejeżdżali oni drewnianym mostem, zbudowanym obok spalskiej stanicy myśliwskiej już w 1884 roku. W wyjątkowych przypadkach władcy Rosji korzystali także z innych mostów na Pilicy. Takie, mało dzisiaj znane, wydarzenie opisano na łamach „Gazety Świątecznej” z 7 października 1890 roku.

W obszernej relacji z pobytu cara Aleksandra III wraz z rodziną i świtą w Spale napisano m.in., że 6 września tegoż roku caryca Maria Fiodorowna (z domu – księżniczka duńska Dagmar) i jej córka wielka księżna Ksenia Aleksandrowna udały się z osobami towarzyszącymi na łowy w lasach leśnictwa piotrkowskiego, położonych na prawym brzegu Pilicy.

„We wsi Gnostów rzekę Pilicę przejechano po moście przyozdobionym przez miejscowego właściciela hr. Ostrowskiego łukiem, na wierzchu którego postawiony były herby Państwowe: Rosyjski i Duński, u dołu zaś na słupach mostu pomieszczono herby familijne hr. Ostrowskiego i jego małżonki. Przy przejeździe Jej Cesarskiej Mości, hr. Ostrowski miał szczęście ofiarować bukiet Najjaśniejszej Pani, który przez Jej Cesarską Mość został przyjęty. Przy moście stało też wiele ludności z Tomaszowa. Tutaj również Najjaśniejsza Pani powitała uszykowany pieszo szwadron 42-go mitawskiego pułku dragonów” – relacjonowała gazeta.

Podała również, że w drodze powrotnej do Spały caryca odwiedziła zbudowania klasztorne i kościół św. Anny w Smardzewicach. W 1876 roku mieszkała ona tutaj wraz z mężem, przyszłym carem Rosji, podczas ich pierwszego polowania w lasach spalskich.

Wieś „Gnostów” to osada Gustek?
Zastanawia użyta w cytowanej relacji nazwa wsi Gnostów. Nie sposób jej znaleźć w źródłach archiwalnych bądź na jakichkolwiek mapach. Najprawdopodobniej chodzi tutaj o błędnie podaną w pierwotnym, rosyjskim tekście tej relacji nazwę osady Gustek. Znajdowała się ona nieopodal mostu przerzuconego przez Pilicę w ciągu dzisiejszej ulicy Białobrzeskiej obok dzielnicy Nowy Port, nazywanej wcześniej Bocianem.

Jak wiadomo, poprzednio Gustek był przemysłową osadą z piecem hutniczym oraz odlewnią i kuźnią. W latach 80. XIX wieku właściciel Gustka – Jan Gottlieb Bloch zaczął przekształcać go na letnisko. Tę funkcję osady rozwinął na przełomie lat 80. i 90. jej nowy właściciel – hrabia Juliusz Ostrowski.

Utrzymywał on dosyć bliskie kontakty z dworem carskim; Aleksander III zwykł go nawet nazywać „swoim sąsiadem”. Zapewne stąd wzięła się przygotowana staraniem hrabiego wyjątkowo bogata oprawa opisanego wcześniej przejazdu carycy przez most koło Bociana i Gustka.

Dodajmy, że po czterech latach car Aleksander III zaprosił hrabiego Juliusza Ostrowskiego na obiad do Spały. W 1901 roku J. Ostrowski w równie uroczysty, jak jedenaście lat wcześniej, sposób witał syna Aleksandra III – cara Mikołaja II, przejeżdżającego Pilicę mostem na Brzustówce w drodze do Niebieskich Źródeł.

 

Szkoła z plakietą Marszałka Józefa Piłsudskiego

Na zdjęciu: Budowa szkoły im. J. Piłsudskiego na zdjęciu z 1931 roku. „Panorama” z 19 lipca 1931 r.Od 87 lat przy zbiegu Alei Marszałka Józefa Piłsudskiego i ulicy Legionów w Tomaszowie wznosi się okazały, trzykondygnacyjny gmach szkolny. Z uwagi na jego imponujące rozmiary oraz nowoczesną, modernistyczną architekturę jeszcze przed wojną nazywano go jedną z najpiękniejszych szkół nie tylko na terenie miasta. Chlubiono się nią już w trakcie budowy, o czym świadczy artykuł, zamieszczony 9 lipca 1931 roku w łódzkim dzienniku „Ilustrowana Republika”.

Zawarto w nim relację z objazdu nowo wznoszonych gmachów miejskich, urządzonego dla prasy przez ówczesnego prezydenta Tomaszowa – Wacława Smulskiego. Oprócz niego dziennikarzom na budowie u zbiegu ulic: Farnej (przemianowanej później na ul. Marszałka Józefa Piłsudskiego) i Legionów towarzyszyli: jej projektant – inż. Stanisław Konorski i wykonawca, właściciel miejscowej firmy budowlanej – inż. Stanisław Cedroński.

„Budynek ten wystawiony zostaje przez miasto kosztem pół miliona złotych. Mieści w sobie dział mieszkalny dla nauczycielstwa i dział szkolny o kilkunastu obszernych klasach, szatniach, umywalniach, sali pracy ręcznej, wielkiej sali gimnastycznej, gabinet przyjęć i obserwatorium, znajdujące się na wysokości 4-ch pięter, skąd widać przecudną panoramę Tomaszowa i dostrzec można pałac Prezydenta Rzplitej w Spale oraz osadę Ujazd. Roboty budowalne wykonane zostały przez inż. Cedrońskiego precyzyjnie i szkolny ten gmach faktycznie odpowiadać będzie wszelkim wymogom uczelni” – chwaliła inwestycję łódzka gazeta.

Po dziesięciu dniach w swoim ilustrowanym dodatku pt. „Panorama” zaprezentowała zdjęcie budowanej szkoły (reprodukcja obok).

Przetrwała wojenną zawieruchę i okres PRL
Podobnych pochwał nie zabrakło na łamach tej gazety w zamieszczonej 29 maja 1933 roku relacji z uroczystego poświęcenia i przekazania tego gmachu przez Zarząd Miasta dla siedmioklasowej Publicznej Szkoły Powszechnej nr 1 im. Marszałka Józefa Piłsudskiego. Symboliczne klucze do niej wręczono pierwszemu kierownikowi nowo zbudowanej szkoły – Feliksowi Bielasikowi.

Akt ten uświetniło odsłonięcie tzw. plakiety, upamiętniającej jej patrona – Józefa Piłsudskiego. Została ona ufundowana przez Radę Szkolną. Odlaną z brązu, niewielką tabliczkę z profilem głowy J. Piłsudskiego oraz opisem jego dokonań (autorstwa znanego pisarza – Wacława Sieroszewskiego) umieszczono na ścianie obok głównego wejścia do szkoły. Odsłonięcia plakiety dokonał w imieniu Rady Szkolnej znany w mieście działacz społeczny i polityczny – mecenas Mieczysław Grygosiński.

Co ciekawe, odsłonięta w 1933 roku plakieta znajduje się w tym samym miejscu do dzisiaj. Udało jej się przetrwać lata hitlerowskiej okupacji, kiedy budynek ten zajmowało niemieckie wojsko, a także okres PRL. Warto byłoby jednak zaapelować do obecnego gospodarza gmachu, tj, dyrekcji Szkoły Podstawowej Nr 3 im. Józefa Piłsudskiego o odświeżenie i odpowiednie wyeksponowanie tak unikatowej pamiątki historycznej.

 

Oszustka w roli gospodyni hrabiego Ostrowskiego

Na zdjęciu: Nieistniejący budynek przy pl. Kościuszki 1 (róg ul. Jerozolimskiej). Zdjęcie z 1933 roku. Archiwum Andrzeja Kobalczyka„Do wędliniarni Elfrydy Buchalskiej przy pl. Kościuszki 1 zgłosiła się jakaś bardzo elegancko ubrana kobieta i przedstawiając się za gospodynię hrabiego Ostrowskiego, zażądała większej ilości różnych wędlin. Wybrała ona sobie kilkadziesiąt kilogramów wędlin na sumę przeszło 100 zł i kazała sobie to zapakować, oświadczając, że po odbiór paczki zajedzie wkrótce z woźnicą”.

Tak rozpoczynał się artykuł o dokonanym w Tomaszowie pomysłowym oszustwie, zamieszczony 26 września 1933 roku na łamach łódzkiej gazety „Ilustrowana Republika”. Napisano w nim dalej, że istotnie elegancka klientka wkrótce powróciła do tego sklepu. Jednak przy płaceniu rachunku przypomniała sobie, że musi natychmiast wpłacić na poczcie pewną kwotę pieniędzy. Powiedziała, że ma przy sobie tylko banknoty o wysokich nominałach, których nie chciałaby wyjmować na poczcie w obawie przed złodziejami. Dlatego poprosiła ekspedientkę o pożyczenie jej 40 złotych na pół godziny.

„Sumę tę obiecała ona uregulować przy zapłaceniu rachunku za wędliny. Sklepowa, nie podejrzewając, by tak elegancko ubrana dama była oszustką, wręczyła jej żądaną kwotę. Nieznajoma nie zjawiła się jednak już więcej. Jak się okazało, oszustka ta grasuje już od dłuższego czasu w okolicznych miastach, gdzie podaje się za gospodynię właścicieli wielkich majątków ziemskich. Policja wszczęła w tej sprawie dochodzenie” – napisano w łódzkim dzienniku.

Bezwartościowe arkusze papieru zamiast obligacji
Jeszcze większym tupetem wykazali się dwaj oszuści, którzy miesiąc wcześniej zawitali do mieszkania Kazimiery Mąkosz przy ul. Kolejowej 27 w Tomaszowie. Jak napisano w wydaniu „Ilustrowanej Republiki” z 3 sierpnia tegoż roku, obydwaj dosyć przyzwoicie ubrani panowie przedstawili się jako kontrolerzy z Banku Krakowskiego. Mieli zostać przez niego oddelegowani do wspomnianej tomaszowianki celem sprawdzenia posiadanej przez nią obligacji. Wytłumaczyli, że muszą ją wymienić na nową, gdyż stara seria została wycofana z obiegu.

„Mąkoszowa, nie przypuszczając, że ma przed sobą wyrafinowanych oszustów, pokazała im swoją obligację. W międzyczasie Mąkoszowa pozostawiła w pokoju samych agentów, gdyż musiała zając się rozpłakanem dzieckiem. Moment ten „agenci bankowi” doskonale wykorzystali dla swoich niecnych celów (…) Skradli obligację, a dla odwrócenia wszelkich podejrzeń kobiety położyli na stole zapieczętowaną grubą kopertę” – relacjonowała gazeta.

Napisała dalej, że zaraz po wyjściu „agentów” kobieta, tknięta złym przeczuciem, rozerwała kopertę i ku swemu wielkiemu przerażeniu znalazła w niej jakieś dwa bezwartościowe arkusze papieru. Poszukiwania oszustów, wszczęte przez tomaszowską policję, przyniosły skutek. Aresztowano ich w Częstochowie, gdzie dokonywali podobnych oszustw. Okazali się nimi mieszkańcy tego miasta: Stanisław Grochulski i Zygmunt Klimas. Na okazanej przez policjantów fotografii pechowa tomaszowianka poznała oszustów, którzy skradli jej obligację.