Pomimo upływu wielu lat znów dają o sobie znać dramatyczne, wojenne wydarzenia rozgrywające się nad Pilicą w styczniu 1945 roku. W tych dniach media obiegła wiadomość o zlokalizowaniu wraków niemieckich czołgów na dnie Zalewu Sulejowskiego koło Zarzęcina. Niektórzy spekulują, iż jednym z tych znalezisk może być słynna „Pantera” i już rozważają możliwość wydobycia pancernego kolosa, będącego dzisiaj wielką rzadkością w skali światowej.
Mimowolnym sprawcą tych rewelacji jest tomaszowianin Sławomir Kot. Na co dzień zajmuje się projektowaniem jachtów, ale zafascynowało go także badanie i odkrywanie tego, co kryje się na dnie różnych akwenów. Niedawno hobby pana Sławomira postanowili wykorzystać naukowcy z Politechniki Łódzkiej i Uniwersytetu Łódzkiego. Przez ostatni rok realizowali oni projekt MONSUL, polegający na wzmocnieniu monitoringu środowiska i działań kontrolnych w celu poprawy czystości wody w Zalewie Sulejowskim. W ramach projektu wykonano dokładniejsze niż dotąd pomiary głębokości zalewu z wykorzystaniem nowoczesnych technik. Ich efektem jest nowa mapa batymetryczna i model 3D zbiornika.
W tych pracach naukowcy otrzymali wsparcie od S. Kota, który prowadził pomiary głębokości zalewu, posługując się motorówką z zainstalowanym sonarem bocznym. Jak sam mówi, powodowany ciekawością niejako przy okazji dokonywał skanowania dna zbiornika przy pomocy echosondy połączonej z odbiornikiem nawigacji satelitarnej GPS. To urządzenie umożliwiło Panu Sławomirowi także „prześwietlanie” gruntu na dnie zalewu nawet do głębokości dwóch metrów!
Analizując odczyty na ekranie komputera zidentyfikował wystające nad dno wraki kajaków i jachtu żaglowego. Ale najbardziej intrygującego odkrycia dokonał na głębokości czterech i pół metra w rejonie Zarzęcina w miejscu, gdzie kiedyś znajdował się prawy brzeg Pilicy. Na ekranie ukazały się zarysy czegoś, co mogłoby przypominać wieżę czołgu z wystającą lufą. Na podobne znalezisko M. Kot natknął się w odległości półtora kilometra od pierwszego. Pomyślał, że być może są to wraki niemieckich czołgów z czasów minionej wojny. A jak te przypuszczenia mają się do historycznych faktów?
W drugiej połowie 1944 roku Niemcy, spodziewający się ofensywy Armii Czerwonej znad Wisły, budowali w wielkim pośpiechu fortyfikacje polowe na linii Pilicy. Ich częścią były tzw. ślepe mosty zlokalizowane na tej rzece pod Sulejowem, Zarzęcinem i Starą Wsią. Były to niewidoczne z powietrza podwodne groble z kamieni i wiązek faszyny. Miały umożliwić oddziałom niemieckim szybki odwrót po zniszczeniu istniejących mostów na Pilicy.
Jednak te przeprawy po kilku miesiącach częściowo zniszczyła wezbrana Pilica, o czym w styczniu 1945 roku nie wiedzieli dowódcy niemieckich jednostek. Wielu z nich w pośpiesznym odwrocie przed Rosjanami kierowało się do „ślepych mostów”, zaznaczonych na sztabowych mapach. Potwierdza to fragment wydanej po wojnie w RFN książki generała Ottona von Knobelsdorfa o historii 19 Dolnosaksońskiej Dywizji Pancernej Wehrmachtu, dotyczący forsowania przez nią Pilicy pod Tomaszowem w styczniu 1945 roku.
„17 stycznia kontynuowano marsz odwrotowy. Po południu dywizja stanęła nad Pilicą 10-15 km na południe od Tomaszowa. Pilica była zamarznięta. Mostu nie było” – odnotował gen. Knobelsdorf.
Następnie opisał dramatyczne próby przekroczenia pokrytej lodem Pilicy przez niemieckie pojazdy, które w tym celu odciążano z amunicji i całego sprzętu. Skończyło się to jednak fiaskiem, gdyż lód pękał pod czołgami oraz ciężkimi autami pancernymi i ciągnikami artyleryjskimi, które kolejno grzęzły w rzece.
Po przejściu frontu w Pilicy i na jej brzegach pod Zarzęcinem, Karolinowem, Trestą i Starą Wsią rozciągało się istne cmentarzysko wojennych wraków. Unikatowym dokumentem tamtego czasu jest zdjęcie wykonane w 1946 roku przez znanego tomaszowskiego regionalistę i przyrodnika Jerzego Sosnowskiego na prawym brzegu Pilicy koło Zarzęcina. Przedstawia częściowo pogrążony w nadrzecznym piachu wrak słynnego niemieckiego czołgu średniego typu PzKpfw V Panther. Widać, że jest on pozbawiony gąsienic, błotników i innych elementów.
Już na wiosnę 1945 roku zaczęło się „wielkie sprzątanie” nad Pilicą. Poniemieckie pojazdy oraz ich uzbrojenie i wyposażenie, nadające się jeszcze do użytku, zabrali najpierw Rosjanie. Po nich do dzieła przystąpili miejscowi szabrownicy i rozmaite „złote rączki”. Ci ostatni przejawiali wiele podziwu godnej inwencji w spożytkowaniu poniemieckich pojazdów bądź ich podzespołów do własnych, już pokojowych potrzeb. W tamtym okresie oczyszczanie pobojowisk z poniemieckich wraków formalnie należało do obowiązków lokalnych władz. Traktowały je one powszechnie jako „hitlerowski szmelc” i przekazywały na złom.
Tak samo z poniemieckimi pojazdami, tkwiącymi jeszcze w Pilicy, postąpili w 1957 roku dowódcy saperów budujących w ramach poligonu most na Brzustówce. Co ciekawe, podejmowali oni akcje wydobywcze by… dorobić sobie do skromnych diet oficerskich na sprzedaży złomu. Ich „łupem” stał się m.in. wrak czołgu „Pantera”, niemal całkowicie zagrzebany w rzecznym piachu koło Tresty. Jak wspominał po latach uczestniczący w tej akcji płk w st. spocz. Tadeusz Bojczewski, saperzy po prostu rozerwali wrak dynamitem. Z rzeki wydobyli cały korpus i lufę armaty. Jednak nie udało im się wyciągnąć wieży czołgu, która pozostała na dnie rzeki.
Jak widać, Pilica nie oddała wtedy swoich wszystkich zdobyczy wojennych. W jej korycie, a zwłaszcza obok wspomnianych już „ślepych mostów”, pozostały wraki pojazdów bardziej pogrążone w rzece i niemal całkowicie przykryte piachem. W wydanym w 1954 roku przewodniku pt. „Dolina Pilicy” pióra Romana Wojciechowskiego ostrzegano kajakarzy przepływających koło Zarzęcina: „Nie płynąć nocą! Przy niskim stanie wody należy kajaki prowadzić! Na skalistym dnie osiadły niemieckie czołgi i samochody”. W przewodniku napisano też o wrakach leżących na dnie Pilicy koło Starej Wsi.
Tkwiące w rzece wraki z czasów wojny widywano koło Zarzęcina jeszcze w latach 60. ub. wieku. Czy natknięto się na nie podczas budowy Zalewu Sulejowskiego, rozpoczętej w 1969 roku? Niewykluczone, że tak było, ale najprawdopodobniej po prostu je pominięto. Mógł to być jeden ze skutków wielkiego pośpiechu towarzyszącego inwestycji, której termin zakończenia skrócono aż o dwa lata! Ograniczono się tylko do usunięcia przez saperów wielkiej ilości pocisków artyleryjskich, pozostawionych przez Niemców na prawym brzegu Pilicy.
Z czasem wraki zagrzebane na dnie Zalewu Sulejowskiego przeszły do legendy, jako osobliwe relikty niemieckiej dywizji pancernej, która złamała swój kręgosłup na Pilicy. Czy batymetryczne pomiary tomaszowianina pozwolą dopisać do tej historii ciąg dalszy? Czy potwierdzą się hipotezy łączące zagadkowy obiekt, namierzony przez niego koło Zarzęcina, z „Panterą” sfotografowaną tutaj rok po wojnie? Zdaniem Pana Sławomira jest jeszcze zdecydowanie za wcześnie, by odpowiedzieć na te pytania. Zamierza on przeprowadzić wkrótce dokładniejsze badania dna zalewu w wytypowanych wcześniej miejscach z użyciem jeszcze dokładniejszej echosondy.
Andrzej Kobalczyk
Na zdjęciach:
1. Wrak „Pantery” pod Zarzęcinem w 1946 roku.
2. Ślad „ślepego mostu” koło Starej Wsi (zdjęcie z pocz. lat 60.).
3. Zagadkowy obiekt zarejestrowany przez echosondę.