„Historie odnalezione Andrzeja Kobalczyka”

„Historie odnalezione” to nazwa cyklu artykułów pióra Andrzeja Kobalczyka które od kilku tygodni ukazują się na łamach „Dziennika Łódzkiego”.  Poniżej trzy ostatnie teksty związane z naszym regionem.

Tajemnica spalskiego pałacyku

palacyk-po-wojnieMiejsc owianych tajemniczą, a czasem wręcz mityczną aurą nie brakuje w Spale. Bez wątpienia należą do nich zachowane do dzisiaj fundamenty dawnej rezydencji rosyjskich carów, a później – prezydentów II RP.  Dzieje wzniesionej w 1885 roku budowli zostały dosyć dokładnie udokumentowane, ale ostatnią, wciąż nie do końca zapisaną kartą pozostaje  smutny kres spalskiego pałacyku.

W większości publikacji podaje się, że spłonął on w styczniu 1945 roku tuż po wejściu do Spały żołnierzy Armii Czerwonej. Niektórzy autorzy precyzują, że nastąpiło to trzeciego dnia po przejściu frontu, a sprawcami pożaru mieli być właśnie czerwonoarmiści. Dla nich miała to być symboliczna zemsta na znienawidzonym caracie. Inną wersję podawali jednak niektórzy mieszkańcy Spały, będący naocznymi świadkami tego wydarzenia bądź znający je z relacji swoich najbliższych lub znajomych.

Według nich pałacyk zaraz po przejściu frontu został gruntownie splądrowany i wyszabrowany przez okoliczną ludność, korzystającą z chwilowego bezprawia.  Przez kilka dni i nocy pałacyk ogołacano z wszelkiego wyposażenia, wykorzystując do transportu nawet konne furmanki. Aż wreszcie w jego wnętrzu wybuchł pożar, który szybko strawił tę częściowo drewnianą budowlę. Być może ogień wzniecono dla zatarcia śladów dokonanej grabieży, a może jego źródłem była zapalona nocą świeca lub lampa naftowa.

Ostatnio pojawiła się jeszcze inna hipoteza dotycząca czasu i okoliczności pożaru  spalskiego pałacyku. W jednym z odcinków popularnego programu telewizyjnego „Było nie minęło” przytoczono relację byłego członka antykomunistycznego podziemia mówiącą o zajęciu tutejszego pałacyku w styczniu lub lutym 1946 roku przez oddział partyzancki przybyły z Lubelszczyzny. Partyzanci mieli uzupełnić zaopatrzenie korzystając z pałacowych zapasów. Z tą wersją koresponduje informacja zawarta w wydanej niedawno publikacji o wojennej historii Spały. Według niej spalski pałacyk spłonął dopiero w końcu 1946 roku, prawdopodobnie wskutek podpalenia.

Nowe światło na te sprawę rzuca notatka prasowa znaleziona ostatnio  przeze mnie na łamach dziennika „Głos Ludu”  w wydaniu z 15 marca 1945 roku. Opisano w niej zniszczenia dokonane w wyniku działań wojennych w styczniu 1945 roku na terenie powiatu rawskiego. Wśród nich wymieniono „spalenie pałacu prezydenta w Spale”.  O tym, że spalski pałacyk spłonął jednak na początku w 1945 roku świadczy również  unikatowe zdjęcie, udostępnione mi niedawno przez znanego łódzkiego regionalistę – Ryszarda Bonisławskiego. Na zdjęciu, wykonanym latem 1945 roku, widać jeszcze świeże zgliszcza pałacyku w Spale.  Przed nim  wciąż stoją ustawione parę lat wcześniej przez Niemców dwie zdobyczne  armaty polskie…

Piaskowe pisanki dziewcząt ze Smardzewic

piaskowe-pisanki„Tym właśnie miałkim piaskiem z Białej Góry wysypują smardzewickie dziewczęta wzorzyste rysunki przed chatami. Motywy rysunków są mniej więcej te same, co na pisankach, misach lub skrzynkach;  są tylko naturalnie znacznie większe (…) Podobnego wysypywania piaskiem nie zdarzyło mi się zauważyć w innych okolicach kraju”. Przytoczona informacja, którą ostatnio odnalazłem na łamach periodyku „Wisła. Miesięcznik Geograficzno-Etnograficzny” w zeszycie 3 z 1900 roku, stanowi ciekawe uzupełnienie do historii różnych zastosowań piasku pochodzącego z tzw. Niecki Tomaszowskiej.

Ten śnieżnobiały materiał od dawna był używany przez okoliczną ludność. Przy okazji przedświątecznych porządków wysypywano nim polepy izb i podwórza przed chatami, a także otoczenie grobów na cmentarzu. Na co dzień służył gospodyniom do szorowania żeliwnych garnków.  Prawdziwą jednak furorę piasek ten zrobił w II połowie XIX wieku stając się, z uwagi na wyjątkowo wysoką zawartość kwarcu, cennym surowcem dla krajowych hut szkła. Dlatego zaczęto go wydobywać na masową skalę ze złoża koło Nagórzyc, w którym z czasem wydrążono rozległy, podziemny labirynt komór i chodników. Podobną działalność „górniczą”, choć na o wiele mniejszą skalę, podjęto w tym samym złożu piaskowca, odsłoniętym na prawym brzegu Pilicy koło Smardzewic w miejscu nazwanym Białą Górą.

To w drugiej z tych wsi zrodził się zwyczaj upiększania obejść poprzez opisane na wstępie wysypywane piaskiem desenie i wzory. Jak zauważył autor cytowanej relacji – Aleksander Janowski z Warszawy,  posypywanie podwórzy piaskiem praktykowano także w innych częściach kraju, ale tam pokrywano powierzchnie równo, lub dużymi łukami zgodnie z naturalnym ruchem  ręki. Jak się rzekło, inspirację do rysunków wysypywanych piaskiem smardzewickie dziewczęta czerpały z wzorów używanych tutaj  do zdobienia pisanek.  Były to głównie motywy roślinne i geometryczne. Rzadziej na smardzewickich pisankach stosowano motywy ze świata zwierzęcego.

Charakterystyczne było objaśnienie, dane mi przez dziewczynę (Magdalenę Zającównę, lat 21), wysypującą desenie na wigilję Zielonych Świątek. Na zapytanie moje co znaczą kreski przy nogach chłopa, idącego z babą? – odparła: „A przecie to som usy od butów!”. (…) Byłoby pożądane  zebrać dane, czy jeszcze gdziekolwiek indziej zwyczaj ten istnieje i czy powtarzają się te same motywy rysunkowe w różnych miejscowościach – postulował autor relacji spisanej 116 lat temu. Jednocześnie podkreślił z uznaniem, że mieszkańcy Smardzewic w odróżnieniu od innych wsi zachowali dawne stroje i troskliwie kultywowali dawne zwyczaje. Zdaniem A. Janowskiego sprzyjała temu wielowiekowa przynależność Smardzewic do dóbr kościelnych.

Z motykami na leśne robactwo

szkodniki-drzewneW kraju nadal nie cichną kontrowersje związane z niespotykaną od lat plagą kornika drukarza na dużych połaciach Puszczy Białowieskiej. Na skutek istnej inwazji tego chrząszcza masowo zamierają tam świerki. Aby zapobiec dalszemu rozprzestrzenianiu się tego szkodnika leśnicy chcą wycinać zaatakowane przez niego drzewa. Z kolei ekolodzy uważają, że plaga kornika drukarza jest zjawiskiem naturalnym i to natura sama sobie z nim poradzi. A jak kiedyś radzono sobie z podobnymi zjawiskami?

Interesujących informacji na ten temat dostarcza list zamieszczony w dniu 9 marca 1897 roku na łamach „Gazety Świątecznej”- popularnego tygodnika adresowanego głównie do mieszkańców wsi. We wstępie korespondencji, podpisanej inicjałami P.W.,  czytamy: „Z gminy Unewla nad Pilicą, w powiecie opoczyńskim, guberni radomskiej, piszą do nas, że lasom tamtejszym grozi znowu klęska, od której kilka lat temu mocno ucierpiały. Rozmnożyła się w nich wówczas niezmierna moc robactwa, które niszczyło szczególniej drzewa iglaste (…) Teraz znów nalęgło się mnóstwo tegoż samego robactwa. Ludność wiosek okolicznych otrzymała nakaz, aby tępić je, o ile można. Schodzi się więc co dzień do lasu po stu kilkudziesięciu ludzi z motykami, odgrzebują mech i zbierają robactwo do dzbanków lub przetaków. Potem gajowi mierzą garncami, ile zebrano, i wrzucają cały zbiór do ognia”.

W cytowanej korespondencji podkreślono szczególną aktywność wiejskich dzieci w tej zbiórce. Chłopcy i dziewczęta w wieku do lat ośmiu potrafiły w ciągu dnia z łatwością zebrać do pół kwarty (tj. pół litra) robaków i zarobić czterdzieści kopiejek.   – Wytępiono już moc tego plugastwa, ale czy to uratuje lasy, Bogu wiadomo, bo z nastaniem ciepła robactwo zaczęło już rozłazić się po drzewach, gdzie chyba tylko ptaki będą mogły je zniszczyć – wyraził na koniec swoje wątpliwości  autor listu. Można się domyślać, że wymienione w nim „robactwo” nie dotyczyło kornika drukarza, a innego gatunku owadów szkodliwych dla drzew iglastych. Najprawdopodobniej była to częściej rozpowszechniona na tym terenie brudnica mniszka, albo borecznik  rudy.

Warto również wyjaśnić, że wymieniona w korespondencji gmina Unewel to gmina wiejska istniejąca do 1954 roku. Chociaż nazwa gminy pochodziła od wsi Unewel, to jej siedzibą były Białobrzegi –  obecna dzielnica Tomaszowa Mazowieckiego. W 1892 roku w skład Unewla, liczącego 28 „dymów” i 180 mieszkańców, wchodziła wieś, folwark i młyn. Do gminy Unewel należały wówczas: Białobrzegi, Borek, Brzustów (Brzostów), Ciebłowice (Szczebłowice), Celestynów, Dąbrowo, Grzmiąca, Kępa, Kopce, Książ, Kulas, Ludwików, Olszowice, Podoba, Piła, Sługocice, Smardzewice, Unewel, Utrata i Wawał.